Madera | Ponta de Sao Lourenco | Półwysep św. Wawrzyńca

Ponta de Sao Lourenco

Trasa: PR8 – Ponta de Sao Lourenco – Półwysep Świętego Wawrzyńca (trasa tam i z powrotem, powrót tą samą drogą)

Dystans:  8,7 km

Przewyższenia: 502 m

Czas: 3h 30min

Madera zwana wyspą wiecznej wiosny, od dłuższego czasu była na mojej liście miejsc, które bardzo chciałam odwiedzić.

Pewnego zimowego wieczoru  trafiłam na filmiki na YouTube nagrywane na Maderze, co popchnęło mnie potem do czytania różnych blogów opisujących wyspę. Już wtedy wiedziałam, że to będzie mój cel na ten rok.

Ponta de Sao Lourenco był wymieniany praktycznie przez każdego, jako obowiązkowy punkt do odwiedzenia – od niego też rozpoczęliśmy eksplorowanie Madery.

Ponta de Sao Lourenco – inaczej nazywany Półwyspem Świętego Wawrzyńca, jest to najdalej wysunięty na wschód kraniec Madery.

Dojazd do początku szlaku jest bardzo dobry – żeby dotrzeć na miejsce z Funchal, trzeba przebyć niespełna 35 km. Oczywiście najwygodniej dostać się tam samochodem.

Po drodze mamy okazję przejechać pod płytą lotniska, która na Maderze znajduje się na potężnych, betonowych filarach. Ta niesamowita konstrukcja naprawdę robi wrażenie.

Na końcu asfaltowej drogi znajduje się darmowy parking, na którym bez problemu znaleźliśmy wolne miejsce.

Link do parkingu: https://goo.gl/maps/uZDBEfx9b9285dZ3A

Już po wyjściu z samochodu, rozpościera się przed nami niesamowity krajobraz. Wprawdzie bujna roślinność zanika, natomiast widok na ocean, cały półwysep i klify naprawdę zapiera dech w piersiach.

Poruszamy się szlakiem PR8 i mamy do pokonania łącznie około 8 km. Półwyspem biegnie tylko jedna wyznaczona trasa. Z tego też powodu trzeba wrócić dokładnie tą samą drogą. 

Początkowo szlak bardzo przypomina nam bieszczadzkie połoniny. Wyłożona kamienna ścieżka, dookoła jedynie trawy i lekkie wzniesienia – z jedną różnicą, gdzieniegdzie wyłaniającym się Oceanem Atlantyckim.

Z każdym kolejnym krokiem krajobraz staje się jeszcze piękniejszy. 

Polecam czasem zboczyć z głównego szlaku, w ten sposób można dotrzeć np. na brzeg klifu i złapać inną perspektywę.

Zachwycające są nie tylko widoki, ale też niesamowite formacje skalne, kolory skał, ziemi… To wszystko Madera zawdzięcza swojemu wulkanicznemu pochodzeniu.

Trasa jest bardzo dobrze przygotowana i dość łatwa. Cały czas wprawdzie idziemy w górę i w dół, ale te przewyższenia są raczej niewielkie. 

Mimo tego warto zarezerwować sobie na tę wycieczkę więcej czasu, żeby na spokojnie napawać się tymi nadzwyczajnymi widokami.

Ciekawe jest też to, że podczas wędrówki człowiek zapomina, że znajduje się na wyspie, na środku oceanu. Przez chwile można się poczuć się tutaj jak w górach.

Dodatkowo zdecydowanie mogę stwierdzić, że są to najpiękniejsze widoki, jakich do tej pory doświadczyłam w życiu. Pionowe klify schodzące wprost do oceanu, fale rozbijające się na wyrastających nagle niecodziennych formacjach skalnych, kolorowe kwiaty rosnące samotnie na skałach…

Zresztą nie ma co tutaj dużo pisać, zdjęcia mówią same za siebie.

Przed ostatnim, chyba najbardziej ambitnym podejściem, trafiamy na drogowskaz, który ku naszemu zaskoczeniu, wskazuje drogę do baru. I faktycznie w oddali, przed nami, majaczy mała oaza – budynek otoczony palmami.

Decydujemy, że wstąpimy tam w drodze powrotnej.

Atakujemy Ponta do Furado, jednak podejście okazuje się całkiem przyjemne. Wreszcie docieramy do punktu, gdzie już dalej iść nie można. 

Wprawdzie przed nami widać jeszcze kilka wysepek, jednak są one oddzielone od półwyspu i nie da się na nie przedostać.

To naprawdę niebywałe uczucie, stać tutaj w tym miejscu.

Pogoda tutaj również jest bardzo zmienna i wietrzna. Tak naprawdę trzeba być przygotowanym zarówno na upał jak i porywy chłodnego wiatru.

Pora ruszać z powrotem! 

Schodzimy do wspomnianej wcześniej oazy, gdzie można posilić się bardzo dobrymi ciachami oraz skosztować tradycyjnego maderskiego trunku – Poncha. Została ona swoją drogą moim ulubionym drinkiem.

Na koniec jeszcze kilka ujęć z drogi powrotnej.

Z góry dostrzegamy jeszcze kamienistą plażę, na którą decydujemy się odbić ze szlaku.

Można tutaj zażyć kąpieli w oceanie, albo przynajmniej schłodzić nogi po odbytej wędrówce. 

Cała wycieczka była mało wymagająca kondycyjnie. Największą trudnością było chyba powstrzymywanie się, by nie zatrzymywać się co chwilę i nie wyciągać aparatu.

My byliśmy tam na początku maja. Temperatura była optymalna, tak samo zresztą jak ilość ludzi na szlakach.

Ponta de Sao Lourenco jest niezwykłym miejscem, które obfituje w niezapomniane widoki i jest dość łatwo dostępne dla wszystkich.

Ślad wycieczki zapisany w aplikacji Garmin Connect
Profil przewyższenia z aplikacji Garmin Connect
Madera | Ponta de Sao Lourenco | Półwysep św. Wawrzyńca

4 komentarze do “Madera | Ponta de Sao Lourenco | Półwysep św. Wawrzyńca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń na górę