Pod schroniskiem znajdujemy wolny stół i wyciągamy nasze zapasy oraz gorącą herbatę. Obowiązkowa podczas zimowych spacerów – najszybciej rozgrzewa organizm od środka.
Nie rozsiadamy się jednak zbyt długo, ponieważ kiedy przestaliśmy się ruszać, coraz bardziej odczuwamy te -8 stopni u góry.
Ostatecznie decydujemy się na zejście tą samą drogą. Po pierwsze, żeby dotrzeć do samochodu pozostawionego na parkingu, po drugie już wiemy czego możemy się spodziewać na szlaku.
Poza śliskimi kamieniami pod koniec trasy – dość sprawnie i bez wysiłku schodzimy na dół.
2 komentarze do “Zimowe wejście na Turbacz”